VICTORIA SCOTT - amerykańska autorka młodzieżowych powieści fantastycznych. Znamy i kochamy ją za bestsellerową serię "Ogień i Woda". Zachwyciła nas pomysłowością, dynamiką akcji i uniwersalnością powieści. W "Tytanach" zmienia troszkę klimat. Mimo tego nadal mamy dziewczynę, która musi stawić czoła największym lękom, by uratować bliską sobie osobę.
Astrid Sullivan to siedemnastolatka, której świat legł w gruzach. Ojciec stracił pracę, a matce trudno utrzymać pięcioosobową rodzinę. Starsza siostra dziewczyny, Dani ciągle wymyka się z domu, w którym coraz częściej słychać kłótnie. Ojciec, próbując zdobyć pieniądze, postawił wszystkie oszczędności na zakłady dotyczące wyścigów tytanów, pół maszyn, pół koni. Te stworzenia pojawiły się w Detroit kilka lat temu i od tamtej pory stały się główną rozrywką mieszkańców. Tytany od zawsze fascynowały Astrid. Mimo że po części to przez nie, teraz grozi jej rodzinie eksmisja, to zawsze marzyła, aby chociaż raz dotknąć niesamowitą maszynę. Pewnego razu na swojej drodze spotyka niepozornego staruszka, dzięki któremu jej los może się odmienić - zdobywa szansę udziału w morderczych i emocjonujących derbach. Astrid decyduje się zaryzykować. Dla nastolatki to nie tylko szansa na sławę i pieniądze, ale również heroiczna walka o lepszą przyszłość.
Victoria Scott zaskakuje nas swoją twórczością. Niby pisze książki młodzieżowe, a są one niezwykle dojrzałe. Autorka porusza tutaj tematy hazardu, biedy czy nawet przemocy, oraz ukazuje świat bogaczy, którzy na osoby z niższej strefy społecznej patrzą z góry. Kolejnym plusem jest również szczegółowość i perfekcyjność autorki, dzięki czemu wszystko jest dopracowane tak, jak należy i nic nie pozostaje bez wyjaśnienia.
Postaci są ambitnie wykreowane. Nie są płytkie ani przerysowane. Każda ma swój charakter. Główna bohaterka, Astrid jest bardzo wrażliwa, a jednocześnie silna i ambitna. Obwinia siebie o śmierć dziadka i problemy rodziny, lecz potrafi unieść ciężar odpowiedzialności. Zrobi wszystko by pomóc rodzinie i przyjaciołom. Dzięki geniuszowi matematycznemu i zawziętości ma szansę wygrać cały wyścig. Jej najlepsza przyjaciółka, Magnolia jest w podobnej sytuacji finansowej. Mimo tego na każdym kroku wspiera Astrid. Jest wesoła i optymistyczna. Docinki przelatują jej między uszami, gdyż skupia się na samych superlatywach. Jej pasją jest wykonywanie własnoręcznych ozdób do włosów, które prezentuje na włosach Astrid podczas derbów. Ciekawymi postaciami są również Gałgan i Barney. Emeryci, którzy praktycznie całą młodość poświęcili na udoskonalenie Tytana 1.0. - pierwszego modelu niezwykłych maszyn. Szkolą i wspierają Astrid w drodze do zwycięstwa. Jest również Lottie, sympatyczna dama, sponsorka Astrid, która uczy przyjaciółki dobrych manier i poprawnych wystąpień publicznych. Również bardzo ważną postacią jest Skobel, mechaniczny koń Astrid, który dzięki Gałganowi posiada uczucia. Dzięki temu autorka doskonale pokazała jak wielka i prawdziwa potrafi być przyjaźń między człowiekiem a czworonożnym stworzeniem.
Victoria Scott ma niesamowity talent do budowania napięcia i zaskakujących zwrotów akcji. W Tytanach
to właśnie napięcie wciągnęło mnie bez reszty. Czytając tę powieść, przeżywałam wzloty i upadki razem z bohaterami. Potrafiłam cieszyć się z
ich zwycięstw i wzruszać się przy niepowodzeniach. Wartka i dynamiczna
akcja doskonale odwzorowuje przygodowy charakter powieści.
Jeśli chcecie odpocząć od schematycznych wątków miłosnych, to lektura
dla Was. Nie znajdziecie tu przesłodzonych scen ani romantycznych
słówek. Zakończenia jedynych "miłosnych zalążków" przypuszczam, że Was zaskoczą.
Jeśli czytaliście już dwie poprzednie powieści Victorii Scott, koniecznie musicie sięgnąć po Tytany. A może nie rozpoczęliście jeszcze swojej przygody z tą autorką? W takim razie koniecznie musicie i nie widzę przeciwwskazań, by zacząć właśnie od Tytanów, gdyż to powieść przygodowa z naprawdę wysokiej półki. Oprócz skoków adrenaliny czy szaleńczych wyścigów znajdziecie tam również ważne przekazy o rodzinie i przyjaźni. Dla mnie jedynym minusem była przewidywalność zakończenia powieści. Mimo tego z całego serduszka polecam Wam Tytany. Moja ocena to:
SUZANNE COLLINS
Swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła od scenariuszy programów i seriali
telewizyjnych dla dzieci, a napisane przez nią historie Małego Misia i
Oswalda nominowane były do nagrody Emmy. Jej autorstwa są również
przygody małego, czerwonego, doskonale znanego polskim dzieciom psiaka z
serialu Szczenięce lata Clifforda. Tom Gregor i Niedokończona
Przepowiednia (2003) otwierający serię „Kroniki Podziemia” był jej
debiutem książkowym, i to bardzo udanym. W kolejnych latach powstały
następne części pięcioksięgu o przygodach Gregora i jego przyjaciół w
tajemniczym Podziemiu znajdującym się pod współczesnym Nowym Jorkiem.
Autorka mieszka obecnie w Connecticut z rodziną i trzema dzikimi kotami. ~ kronikipodziemia.pl
Od ostatniej przepowiedni minęło już kilka miesięcy. Gregor i Botka powracają do Podziemia tylko po to, by spotkać się z przyjaciółmi i odwiedzać, wracającą do zdrowia mamę. Chłopiec jest szczęśliwy, że tym razem nie ciążą na nim żadne przepowiednie. Jednak gdy myszy – chrupacze – zaczynają niespodziewanie znikać, rodzeństwo wyrusza w podróż pod wodzą nieustraszonej królowej Luksy, by pomóc biednym myszom. Gdy jednak okazuje się co czeka chrupacze i ludzi, wyprawa okazuje się niezwykle niebezpieczna.
Jestem ogólnie zachwycona serią „Kroniki Podziemia". Suzanne Collins doskonale wykreowała bohaterów i stworzyła świat, zwany Podziemiem. Z tomu na tom, autorka rozwija krainę, otaczającą bohaterów oraz stworzenia ją zamieszkujące. W tej części możemy bliżej poznać pełzacze (karaluchy), fruwacze (nietoperze), chrupacze (myszy) oraz zębacze (szczury).
Książka „Gregor i tajemne znaki" różni się od pozostałych tomów. Dotąd każda część miała zamkniętą historię i opierała się na przepowiedniach dotyczących „wojownika", czyli głównego bohatera serii - Gregora. Ta część natomiast jest swoistym wstępem do ostatniego tomu pięcioksięgu. Dodatkowo na końcu książki znajdziemy opis oraz fragment piątej części serii, co jeszcze bardziej zaostrzy nasz apetyt na ostatnią książkę „Kronik Podziemia".
Książka
udowadnia nam, że wszystko, co wydawać nam się może łatwe i
jednoznaczne, wcale takie nie jest. Bo życie jest nieoczywiste, a
przeznaczenia oszukać się nie da! Ukazuje nam również, że wszystkie
nasze decyzje mają później konsekwencje.
„Tańczy królowa, tańczy,
Jasność z ciemnością walczy.
Złoto błyszczy, żarem się mieni.
Mama, tata, siostra, brat
Opuszczają ten nasz świat.
Czy ich los się na lepsze odmieni?”
W tej części Królowa Luksa zaskoczyła mnie. W poprzednich tomach była odważną, lecz lekko zarozumiałą i rozkapryszoną dziewczyną. Tu natomiast poznajemy ją od drugiej strony. Wyobraźmy sobie górę lodową. Większa jej część jest ukryta pod powierzchnią wody. Tak też jest z Luksą. Pod maską egoistki kryje się wrażliwa i niezwykle krucha młoda osóbka, która zrobi wszystko, by wypełnić złożoną przysięgę i pomóc chrupaczom. Z jednej strony jej postawa była niezwykle szlachetna, ale z drugiej lekkomyślna. Chciała na przykład skoczyć w lawę, by ratować myszy, chociaż mogła przy tym zginąć. Ba! Na pewno by zginęła. Przejdźmy teraz do kolejnego bohatera, jakim jest Gregor. Uważam, że wydoroślał i zmężniał. Jest wojownikiem i furiastą, ale powoli uczy się nad sobą panować. Zamiast rozwiązywać konflikty siłą, najpierw próbuje argumentować i negocjować. Troszczy się o swoją młodszą siostrę, Botkę. Dziewczynka nadal pozostaje małym, niewinnym dzieckiem, które nie do końca jest świadome co dzieje się wokół niej. (Teraz Kasia ponarzeka) W całej serii troszeńkę denerwuje mnie sposób, w jaki autorka przedstawia wypowiedzi Botki. Rozumiem, że Pani Collins, chciała pokazać dziecinność i urok dziewczynki, ale słowa takie jak, na przykład „japka" (żabka), lekko mnie irytują.
Z
całego serduszka polecam tą lekturę dzieciom, młodzieży, pasjonatom
twórczości Suzanne Collins oraz wszystkim osobom mającym w sobie cząstkę
dziecinności. Jednakże nie oczekujcie uroczej, cukierkowatej krainy,
lecz brutalnego, żyjącego w cieniach wojny świata. Mimo tego, mam nadzieję, że ta książka spodoba się Wam równie mocno co mi. Momentalnie pochłaniałam kolejne strony i w kilka godzin przeczytałam cały tom.
Podsumowując, „Gregor i Tajemne Znaki" to wspaniała kontynuacja serii „Kroniki Podziemia". Mimo, że czwarta część jest troszkę spokojniejsza to nie znaczy, że jest nudna! Od początku akcja nabiera tempa. Nocne ucieczki, poszukiwania, śledztwa. Zobaczymy kilka drastycznych scen, lecz myślę, że najlepsze będzie przed nami. Z niecierpliwością czekam na ostatnią część, która dopiero wchodzi do polskich księgarni.
Pomimo że książka bardzo mi się podobała, spodziewałam się czegoś bardziej emocjonującego, dlatego moja ocena to 8/10.